Jesień to idealny czas na lekturę powieści kryminalnych. Polecamy Twojej uwadze powieści uznawane za obowiązkowe lektury dla tych, którzy pretendują do miana znawców współczesnych polskich kryminałów!
Zbudowanie detektywistycznej intrygi na hellingerowskich ustawieniach to doprawdy mistrzostwo, na które może sobie pozwolić tylko powieściopisarz wysokich lotów. Psychoterapia w duchu Berta Hellingera już sama w sobie jest metodą niosącą trudne do przewidzenia skutki, a tu jeszcze autor mądrze ją wyreżyserował, ujął w literackie ramy, odnosząc piorunujący rezultat. Choć wiedza na temat ustawień Hellingera może Ci się przydać w czasie lektury, zaręczamy, że autor nie daje wytchnienia. Jeden zwrot akcji goni drugi, tak że nie sposób czytać tej książki w stanie relaksu i odprężenia.
Aż trudno uwierzyć, że ta książka była kiedyś debiutem literackim Marka Krajewskiego, tak bardzo przywykliśmy uważać go za głównego autora kryminałów retro. Napisana w 1999 roku powieść dała początek cyklowi o Eberhardzie Mocku, bezwzględnym funkcjonariuszu niemieckiej policji, który nie przebiera w środkach, by pojmać sprawcę i wymierzyć sprawiedliwość. Cała akcja jest dosłownie spowita mroczną, duszącą atmosferą, a do tego obfituje w opisy orgii, bestialskich mordów, a nawet wyrafinowanych tortur. Wszystko to sprawia, że seria o Mocku to lektura dla ludzi o stalowych nerwach.
Marcin Wroński jest autorem kryminalnej serii o przygodach komisarza Zygmunta Maciejewskiego. Akcja toczy się w Lublinie lat 20. i 30. ubiegłego wieku. Cykl otwiera właśnie powieść „Morderstwo pod cenzurą”, która nie dość, że wciąga czytelnika w wir wydarzeń dzięki wartkiej akcji, to jeszcze stanowi swoisty przewodnik po przedwojennym Lublinie, wielokulturowym i wielonarodowym mieście zawdzięczającym swój koloryt żydowskiej diasporze. W jednym z wywiadów Wroński zauważył zresztą, że zaczął pisać kryminały po to, by zwrócić powszechną uwagę na historię swojego rodzimego miasta.
Wyjątkowość tej książki polega na tym, że wątek kryminalny nie rozwija się od razu. Powieść dzieli się jak gdyby na dwie części, pierwsza opowiada o podróży bohaterów i rosnącym napięciu między nimi. Autorka trochę ryzykuje, bo niejeden niecierpliwy czytelnik może rzucić książkę w połowie. Ale ci, którzy dobrną do końca, zostaną wynagrodzeni. Z tą powieścią warto wybrać się latem na Mazury i spróbować podążyć trasą bohaterów powieści, tym bardziej że podróżują oni po najbardziej malowniczych zakątkach regionu. Odradzamy jednak powtarzanie ich ryzykownych przedsięwzięć!
Kiedy w powieści kryminalnej na miejscu zbrodni znajdowane są nóż czy pistolet, to jest to na tyle banalne i wyświechtane, że nie wywołuje w czytelniku żadnego dreszczyku emocji. Ale gdy zabójca zostawia przy swojej ofierze dziecięcą zabawkę, można już poczuć pewne napięcie. Jest jeszcze straszniej, gdy dostajesz kopertę z pięcioma pestkami pomarańczy lub list z szyfrem, w którym zamiast liter widzisz tańczące figurki ludzi. To się nazywa sztuka suspensu! Co prawda nie o tym jest książka, ale tu także okoliczności morderstwa są wielce nietypowe…
Zdjęcie główne: Sincerely Media/unsplash.com